niedziela, 24 kwietnia 2016

Rozdział #10

Skręciliśmy w boczną drogę podobno prowadzącą do jednej z ruchliwych ulic. Nadal na lini miałam Niall' a, który swoim rozpaczaniem jeszcze bardziej mnie dobijał
- Weź się w garść! Jesteś mężczyzną czy babą? - próbowałam rozluźnić atmosferę
- Ann jak możesz żartować w takim momencie! Mogłaś zostać sprzedana, a ty mi tu jakimiś tekstami walisz. To wcale nie pomaga! - odpowiedział naburmuszony - Po prostu powiedz mi gdzie jesteś
- Rayan! Gdzie my się obecnie się znajdujemy, bo kurwa na autostradę mi to nie wygląda!-krzyknęłam mu prosto do ucha, bo byłam zestresowana już tym całym paranoicznym dniem. Pokłóciłam się z Niall' em, porwano mnie, musiałam oglądać te bezbronne dziewczyny, które za chwilę miały być sprzedane i w dodatku nie wiem gdzie jestem i ja naprawdę wolałabym teraz siedzieć z chłopakami, obżerać się słodyczami i słuchać nie śmiesznych żartów Harrego.
- Tak jakby się zgubiliśmy - zaśmiał się nerwowo, a ja wybuchłam
- Jak to się kurwa zgubiliśmy! Podobno znasz te tereny. Zajebie cię za chwile, bo kurwa nie wytrzymam.
- Żarcik - powiedział i gwałtownie skręcił w boczną ścieżkę
- Powiedz mu, że jak go spotkam to mu nogi z dupy powyrywam - krzyknął Niall, a ja pacnęłam Rayna w głowę
- Ej! Za co to? - zapytał jak głupi
- Może ci trochę rozumu do głowy napłynie - walnęłam go jeszcze raz - A teraz powiedz mi gdzie...
- Ann! Co się tam dzieje! Ann, do cholery!
Nie zwróciłam uwagi na krzyki Niall' a, bo centralnie przed nami na, wyciągnięcie ręki stała ta czarna furgonetka z tymi samymi kolesiami co mnie porwali. Niestety nie mogło być tak pięknie i zamiast siedzieć w vanie wychylali się z okien celując w nas pistoletami. Wiedziałam, że jeżeli czegoś nie wymyślę to zginę na miejscu, a ja naprawdę nie chciałam umrzeć w wieku 17 lat.
- No no no... Kogo my tu mamy? Panowie patrzcie to ta suka co nam uciekła - zaśmiał się szyderczo i stanął przed nami - Nie mam czasu się z tobą bawić, więc wybieraj. Kulkę w łeb czy codzienne gwałty przez obleśnych staruchów?
Musiałam zachować zimną krew i nie dać się złapać. Jednym zwinnym ruchem odpaliłam motor i zrzucając Rayan'a z maszyny pozwoliłam jej pojechać przed siebie. Motor z dużą siłą uderzył w jednego z nich, a ten upadając na ziemię dał nam czas na ucieczkę.
- Spierdalamy! - krzyknęłam i pociągnęłam Rayan' a za sobą - Gdzie jest ta autostrada? Prosto czy w prawo?
- W prawo! - odpowiedział zdyszany i wskazał na koniec lasu
- Niall, jesteś tam?
- Tak jestem... Wysłałem moich ochroniarzy po was, ale musicie mi powiedzieć o jaką autostradę wam chodzi
- Portsmoutch Rd! Kojarzysz? - zapytał Rayan
- Kurwa, przecież to godzinę drogi stąd! Weź ją do siebie i będziemy w stałym kontakcie, muszę zadzwonić na policje. Do usłyszenia
- Ann, czeka nas pół godzinna droga - uśmiechnął się nie śmiało i razem pobiegliśmy w stronę jego domu
...
- Hej mamo, to jest... - Rayan chcąc być miłą osobą próbował przedstawić mnie jego matce. Niestety na marne bo pani Edwards była bardzo ciepłą kobietą i od razu przyciągnęła mnie do uścisku. Gdyby tylko moja matka była taka, życie było by piękniejsze... Przynajmniej moje życie
- Boże Rayanku przyprowadziłeś dziewczynę! Ja z tatą zawsze kibicowaliśmy ci w znalezieniu miłości, ale ty wolałeś chłopców. A tu taka miła niespodzianka i dziewczynę sobie przyprowadziłeś! Jestem z ciebie dumna - Ej, czekaj... Rayan jest gejem!?
- Ja nie jestem jego dziewczyną, a ty nie powiedziałeś mi, że jesteś gejem!
- Bo nie jestem - puścił mi oczko i pociągnął mnie do swojego pokoju
...
- Jak to nie jesteś gejem? - spytałam zdezorientowana - Przecież twoja matka...
- Nie podobają mi się chłopcy. Po prostu lubię się pieprzyć, a robię to tak bardzo często, że uznałem iż lepiej robi się to z chłopakiem - spojrzałam na niego jak na idiotę - No i codziennie przychodzą tutaj jacyś goście, no i wiesz...
Gdy połączyłam fakty i byłam w pełni świadoma, że łóżko, na którym siedziałam było najprawdopodobniej miejscem do seksu, wystrzeliłam jak strzała prosto w ramiona chłopaka
- Nie martw się, piorę te rzeczy - uśmiechnął się i ruszył w stronę okna
Rayan oparł się parapet i wyciągnął elektryka
- Chcesz? - zapytał wyciągając w moją stronę papierosa
- Nie, ja nie palę - odmówiłam i usiadłam na parapecie, by dokładnie przyjrzeć się  chłopakowi
- Otwórz usta - powiedział, a ja zrobiłam to co mi kazał
Wszedł pomiędzy moje nogi i złączył nasze usta wpuszczając mi przy tym dym do buzi. Nagle zaczęłam się krztusić i odsunęłam się od chłopaka
- Co w tym śmiesznego!?
- To, że moje usta pieprzyły dużo kutasów - odpowiedział ze spokojem, a ja wpadłam w panikę i biegiem udałam się do łazienki
Gdy płukałam usta do łazienki wszedł Rayan i oparł się o framugę.
- Oh boże, nie obrażaj się. Nie mów mi, że nigdy nie robiłaś nikomu loda.
- Nie - odpowiedziałam, a on zrobił wielkie oczy
- I jeszcze mi powiedz, że jesteś dziewicą
Momentalnie zrobiło mi się smutno, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy z moimi złymi wspomnieniami.


sobota, 9 kwietnia 2016

Rozdział #9

Drżącymi rękami próbowałam odblokować telefon. Gdy zobaczyłam tych podejrzanych mężczyzn impulsywnie sięgnęłam po urządzenie z zamiarem zadzwonienia po pomoc. Numerem, do którego najszybciej mogłam zadzwonić, był numer Niall' a. Gdy wykręciłam numer i próbowałam przyłożyć telefon do ucha, ktoś wytrącił mi go z ręki, a on z hukiem upadł na ziemię. Odwróciłam głowę i zobaczyłam mężczyznę z ohydnym uśmiechem. Był to brunet o niebieskich oczach podchodzących w kolor piwny, wielką szopą na głowię i  kilku dniowym zarostem. Tak jak jego ,, koledzy" miał na sobie garnitur, który tak jak koszula, zwisał mu z jego chudego ciała. Kątem oka widziałam, że mój telefon działa i że połączenie jest aktywne. Niall to była w tym momencie moja jedyna pomoc. W głębi duszy wierzyłam, że odbierze. Chociaż ze względu na to co mu wcześniej powiedziałam mógł mnie olać i zająć się swoimi sprawami. Gdy tylko usłyszałam jego głos, wszystkie obawy zniknęły, chociaż miałam jeszcze problem z tymi typami stojącymi tuż przede mną
- Coś jeszcze!? - powiedział, chociaż to bardziej podchodziło w krzyk
- Camden Town! - były to moje ostatnie słowa przed kompletną ciemnością

...

Obudziłam się w aucie, przywiązana do krat umieszczonych na drzwiach. Było to duże auto pogrążone w kompletnej ciemności. Jedyne co widziałam do moje ręce z widocznymi śladami przetarć od lin.



Odwróciłam głowę w lewo i o mało nie dostałam zawału. Obok mnie leżała jakaś martwa dziewczyna! Była wychudzona i sina, w kąciku ust miała zaschniętą już krew. Wyglądała na jakieś 16 lat, czyli gdyby jeszcze żyła mogłybyśmy się polubić. Byłam bardzo przestraszona i modliłam się o ratunek ze strony Niall 'a, ale przecież on nawet nie wie gdzie jestem... Ja sama nie wiem gdzie jestem. Nagle drzwi po mojej prawej stronie otworzyły się, a ja z hukiem upadłam na zimną ziemię. Podniosłam głowę i ujrzałam te same szare oczy, które mnie porwały.
- Wstawaj! Nie mamy dużo czasu, za chwilę zaczyna się aukcja - Co kurwa? Jaka aukcja? 
Próbowałam wstać, ale nadal byłam przywiązana do drzwi auta.
- A no tak... Zapomniałem - Facet podszedł do lin i jednym zwinnym ruchem rozwiązał liny - Serio? One były zawiązane tylko na jeden supeł? Mogłam się spokojnie rozwiązać gdybym nie była taka tępa - A teraz zbieraj worki, przez ciebie szef mnie wyleje
- Jesteś miły jak na porywacza - powiedziałam nie śmiało 
- Tylko dla ciebie słońce - uśmiechnął się szelmowsko, a ja zakrztusiłam się powietrzem 
Weszliśmy przez duże drzwi do obskurnej sali z dużą ilością krzesełek i małą sceną, na której stały przestraszone dziewczyny. Gdy rozejrzałam się dokładniej uświadomiłam sobie, że mam zostać sprzedana jako niewolnica lub jak to woli, osoba do towarzystwa. Moje serce biło tak szybko, że myślałam, że zejdę tam na zawał. W pewnym momencie moja adrenalina podskoczyła i jednym płynnym ruchem wyślizgnęłam się z rąk mojego porywacza i uciekłam z budynku. Jedyną rzeczą, która mi pozostała to ucieczka stąd. Biegłam leśną ścieżką w poszukiwaniu jakiejś osoby, która potrafiłaby mi pomóc. Nagle usłyszałam warkot motoru i parę sekund później przede mną pojawił się chłopak o pięknym uśmiechu i włosach postawionych do góry tak bardzo, że dodawały mu jakieś 10 cm do wzrostu.
- Wiesz, że nie powinnaś tędy chodzić, tu nie jest bezpiecznie - poprawił włosy
- Zauważyłam, mógłbyś mi pomóc - próbowałam wyrównać oddech
- Spokojnie, co ci się stało - zrobił zmartwioną minę 
- Porwali mnie - po moim policzku spłynęła łza - A teraz nie wiem gdzie jestem i bardzo tęsknie za moimi przyjaciółmi
- Będzie dobrze - otarł łzę - Znasz ich numer czy coś...?
- Tak, ale nie wiem czy mogę ci podać. Mogliby mieć przez mnie kłopoty - spuściłam głowę - Dobrze, ale obiecaj, że nikomu go nie udostępnisz
- Obiecuje - przyłożył dłoń do serca - A tak przy okazji, jestem Rayan
- Ann, miło mi cię poznać - uśmiechnęłam się
Gdy podałam mu numer telefonu do Niall' a miałam wątpliwości ci dobrze zrobiłam. Przecież to członek One direction i nie miałam pewności czy Rayan go rozpozna. Chłopak wybrał numer i ustawił połączenie na głośno mówiący, tak abym wszystko słyszała
- Niall Horan, słucham. 
- To są jakieś żarty!? - Rayan wyglądał na zaskoczonego - Ann nie mów, że to ten z One direction
- Boże! Ann tam jest, daj mi ją do telefonu 
Brunet podał mi telefon i gdy usłyszałam ten charakterystyczny irlandzki akcent rozpłakałam się
- Niall chcę wracać do domu, mam dość. Zabierz mnie z tąd! 
- Kochanie uspokój się. Powiedz mi gdzie jesteś - blondyn próbował być spokojny
- Ni! Oni tu są! -  krzyknęłam gdy zobaczyłam czarną furgonetkę zbliżającą się do nas 
Rayan złapał mnie w pasie i posadził na motorze, a sam usiadł przede mną i odpalił maszynę
- Trzymaj się!

------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam, że taki krótki, ale kompletnie nie mam weny, a nie chciałam zostać bez rozdziału. Mimo wszystko mam nadzieje, że jest do zniesienia. 
Buziaki♥