poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rozdział #3

- Jakim prawem wziąłeś ją do siebie!
- Zamknij się, nie widzisz, że śpi
- Myślisz, że ona woli ciebie bardziej niż mnie - zamarłam, gdy usłyszałam te słowa. Czy oni właśnie się o mnie kłócili?
- Zayn! - jestem pewna, że zacisnął pięści - Dla twojej wiadomości, mogę się założyć, że wybrała by mnie
- Jakim prawem tak mówisz! ?
- Zamieniłeś z nią raptem zdanie i śmiesz twierdzić, że jesteś lepszy - poczułam jak mięśnie Nialla się napinają - Kurwa, denerwujesz mnie
Nagle usłyszałam trzęsienie drzwiami, uświadamiając sobie, że jestem dla kogoś ważna.

..........

Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, wczoraj wszystko działo się tak szybko. Nadal nie mogę dopuścić do siebie faktu, że ktoś się o mnie pokłócił. Odpychając od siebie wszystkie otworzyłam oczy. Gdy tylko przyzwyczaiłam się do światła, zobaczyłam, że nie ma koło mnie Nialla i jestem sama w pokoju. Postanowiłam zejść na dół, bo zbytnio nie uśmiechało mi się zostanie tu sama. Gdy tylko otworzyłam drzwi poczułam zapach kawy, którą tak uwielbiałam. Z uśmiechem na twarzy weszłam do kuchni. Przy stole siedział Niall, jedząc kanapki, a przy kuchni stał Zayn, smażąc jajecznice.
- Siems! - przywitałam się- Hej mała, jak się spało z tym idiotą? - zapytał Malik, wskazując na Irlandczyka
- Zamknij się - warknął Nialler
- A ty mi nie odpowiesz? - spojrzałam na blondyna
- Cześć, zadowolona? - burknął
- Jak masz problemy emocjonalne to idź się wypłacz, a nie wyżywasz się na mnie! - krzyknęłam, zdenerwowana jego chamskim zachowaniem - Przypominam, że dziewczyna ma uczucia
Jako odpowiedź Horan uderzył pięścią w stół. Zlękłam się i odruchowo cofnęłam się, wpadając przy tym na Zayna. Gdy chciałam się odwrócić on przycisnął mnie mocniej do swojego ciała i przytulił. Stałam tak kilka minut, wpatrując się w drzwi, którymi przed chwilą wyszedł Niall. Nie wiedziałam o co mu chodziło, przecież ja nic mu nie zrobiłam. Wyszłam z pomieszczenia, kierując się na górę. Czułam na sobie czyjś wzrok, ale nie zamierzałam się odwracać. Chciałam pobyć sama, ale nie wiedziałam gdzie jest jakieś utronne miejsce. Postanowiłam, że pójdę do łazienki, gdy chciałam pobyć sama zawsze tam chodziłam. Zamykałam drzwi i już byłam odcięta od świata, ale mogłam tam zostać tylko chwile, w przeciwnym razie można by uznać, że coś mi się stało. Otworzyłam drzwi i weszłam do pomieszczenia, które było większe od mojego pokoju. Usiadłam na wannie i zaczęłam śpiewać, by odgonić wszystko co mnie trapiło.

I figured it out,
I figured it out from black and white
Seconds and hours,
maybe they had to take some time

I know how it goes...

Nie dane mi było pobyć samej, ponieważ ktoś usiadł koło mnie i zaczął śpiewać razem ze mną. Odwróciłam głowę i ujrzałam Nialla.

I know how it goes from wrong and right 
Silence and sound
The day ever hold each other tight like us
The day ever fight like us
You and I - spojrzał na mnie i uśmiechnął się

......

- Chciałabym się dowiedzieć gdzie idziemy
- Nie mogę ci powiedzieć - złapał mnie za rękę - To tajemnica
- To w takim razie nigdzie nie idę! - zaprotestowałam
- Dobra, mogę ci tylko powiedzieć, że idziemy tam gdzie dziewczyny lubią chodzić najbardziej
- Do centrum handlowego - zrobiłam minę słodkiego szczeniaczka - Proszę powiedz, że tam
- Bingo! - pociągnął mnie w stronę samochodu
- Niall... Ty chyba nie zamierzasz jechać autem? - na mojej twarzy pojawił się grymas - No chyba, że chcesz wdychać spaliny
- Ale... - nie zdążył dokończyć bo pociągnęłam go w stronę najbliższego centrum - Nie pomyślałaś o fanach
- Mam ich gdzieś, idziesz? - przytaknął i ruszyliśmy na zakupy

...

- Muszę do toalety - pisnęłam - pójdziemy tam innym razem
- Dobra, ale i tak musimy kupić ci te kosmetyki
Nie odpowiadając pobiegłam do łazienki, jeszcze chwila i bym popuściła. To przez to, że Niall cały czas kupował mi shake' i, mówiąc, że muszę spróbować wszystkiego. Czy on serio nie wytrzyma chwili bez jedzenia w rękach. Uzależnienie? To pewne.  Wyszłam na korytarz rozglądając się w poszukiwaniu blondyna. Nigdzie go nie było, już miałam ruszać w stronę wyjścia, ale ktoś zatkał mi usta dłonią. Gdy tylko poczułam ten cudowny zapach, odwróciłam się.
- Bawisz się ninje? - zaśmiałam się
- Csii... patrz - wskazał na grupę osób stojącą obok wyjścia - znaleźli mnie
- Coś poradzimy - ściągnęłam moje okulary i podałam je Niallowi - załóż kaptur
- Co to? - wskazałam na małe pudełko, które trzymał Niall
- Dla ciebie - podał mi prezent
- Dzięki, a co mi kupiłeś? - spojrzałam na chłopaka, który tylko się uśmiechnął - Zwariowałeś!
Po odpakowaniu papieru zobaczyłam napis IPhone 6s. Wyjęłam go delikatnie z pudełka, obracając w dłoniach. Był w kolorze złotym i niebezpiecznie się świecił.
- Ja nie mogę tego wziąć - wyciągnęłam rękę z telefonem - To kosztuje 1000 dolarów
- Możesz - zamknął moją dłoń - poza tym nie masz telefonu, a ja muszę o ciebie zadbać. Potraktuj to jak nagrodę
- Ale za co?
- Za to, że jesteś





niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział #2

Gdy tylko ujrzałam kolejkę do kasy, przeraziłam się. Czekało tam około 2000 osób, a biletów było tylko 50. Przecież to miał być ,,mały" koncert, a tu takie tłumy. W sumie mogłam to przewidzieć, przecież to 1D! Wiedziałam, że nic już nie zrobię, było mi bardzo przykro z tego powodu. Przeszłam na tyły budynku i zsunęłam się na ziemię. Odruchowo dotknęłam kieszeni, by sprawdzić czy mam telefon i portfel. ,, Jest, jest" pomyślałam i odłożyłam rzeczy na chodnik. Postanowiłam, że pójdę kupić sobie jakieś nowe T-shirt'y, bo moja szafa była bardzo uboga. Już miałam wyjąć kartę, ale zorientowałam się, że jej nie ma. Nerwowo zaczęłam opróżniać kieszenie i torbę. Niestety moje poszukiwania legły w gruzach, mojego środka płatniczego nigdzie nie było. Odblokowałam telefon i sprawdziłam wiadomości, moim oczom ukazały się sms od matki. ,, Wracaj do domu przebrzydła smarkulo! Jakim prawem nie wróciłaś do domu?'' na jednej wiadomości się nie skończyło, było ich mnóstwo. ,, Poinformowałam policje o twojej ucieczce, namierzą cię. Twój telefon nam pomorze!", bez zastanowienia rzuciłam telefon w krzaki. ,,Przynajmniej mnie nie znajdą'' pomyślałam i otarłam łzy rękawem. Niestety nie potrafiłam opanować płaczu i już po chwili strumienie łez lały mi się po policzkach. Siedziałam tak bardzo długo i nie potrafiłam przestać płakać. Nagle usłyszałam jak ktoś do mnie mówi.
- Nie płacz, naprawdę nie warto- podniosłam głowę i już miałam coś powiedzieć, ale mnie zatkało.
Przede mną stał Niall Horan i wpatrywał się we mnie pięknymi niebieskimi oczami.  Było ciemno, ale ja bardzo dobrze widziałam jego tęczówki. Puścił mi oczko i wyciągnął rękę w moją stronę.
 
Z wrażenia zaczęłam piszczeć, ale on mnie uciszył. 
- Spokojnie, jestem tylko jeden z One direction - zaśmiał się, a ja złapałam jego rękę
- Niaa... Niall, przepraszam
- Nic się nie stało, czemu płaczesz? - momentalnie zrobił się smutny
- Nie przejmuj się mną, jestem tylko zwykłą dziewczyną
- Nie mów tak, chodź - złapał mnie za rękę i wziął moje walizki
Szłam koło niego i wpatrywałam się w jego farbowane włosy, nie wiem czemu, ale zaśmiałam się. Chociaż nawet nie wiedziałam gdzie idę byłam wesoła, w końcu on nie mógł mi zrobić krzywdy. 
- Z czego się śmiejesz? - spojrzał na mnie z udawaną złością na twarzy, a ja zaczęłam się jeszcze głośniej rechotać
- Ja...? Z niczego - opuściłam głowę, żeby nie zobaczył jak bardzo jestem czerwona
Doszliśmy do auta i chłopak poinformował mnie, że zabierze mnie do siebie. Nie protestowałam tylko wsiadłam do samochodu. Gdy tylko znalazłam się w środku ujrzałam zdziwionego Harrego.
 
Jego mina, bezcenna. Wyglądał jakby zobaczył ducha, ale chyba nie wyglądam aż tak źle. Gdy chciałam coś powiedzieć loczek przerwał mi.
- Patrzcie kogo Nialler przyprowadził - momentalnie wszystkie oczy skupiły się na mnie
- Hej!- krzyknął Tommo i podał mi rękę
- Witam piękną - Hazza od razu wyskoczył ze swoim charakterem, a Niall spiorunował go wzrokiem
- Cześć jestem... 
- Najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widziałem - znów przerwał mi Harry
- Styles nie przeginaj - warknął Horanek 
- Annie - dokończyłam i spojrzałam na Louis'a
Chłopak próbował uspokoić wściekłego blondyna i loczka. ,, Niall jest zazdrosny, a zna mnie tylko 10 minut' pomyślałam i wygodnie usiadłam na fotelu. Teraz tylko czekać co będzie dalej.

...

- Jesteśmy!-krzyknął ucieszony Tommo
Otworzyłam drzwi i ujrzałam ogromną wille. Moje usta otworzyły się okazując zdumienie, a moje oczy gapiły się na budynek. Nigdy nie zarobiłabym tylu pieniędzy na taki dom. Tego nawet nie można było nazwać domem, to był szczyt luksusu. Moje przemyślenia przerwał Harry, który złapał mnie za nadgarstek.
- Chodź, bo cię noc zastanie - w sumie było już ciemno, więc i tak by to nic nie zmieniło
- Już idę - powiedziałam robiąc pierwszy krok
Gdy tylko doszliśmy do bramy zatrzymałam się. Moja podświadomość mówiła mi, że zwykła osoba taka jak ja nie może naruszyć terenu gwiazd.
- A ty nie idziesz?
- Ja nie mogę, no... ten... jestem zwykłą... - nie zdążyłam dokończyć bo mądry pan Styles wziął mnie na ręce i zaniósł pod drzwi
- Harry! Ty nie możesz...
- Ja nie mogę? - zaczęłam się wyrywać ale jego silne ręce trzymały mnie w żelaznym uścisku
- Proszę, tu chodzi o waszą godność! - krzyknęłam
- Nie wiem o co ci chodzi- uśmiechnął się ukazując swoje urocze dołeczki
Nadal niosąc mnie otworzył drzwi i rozebrał się, o dziwo w ogóle mnie nie puszczając. Potem zdjął moje buty i udał się ze mną do salonu. Tu było tak pięknie, porostu dom marzeń. Nim się obejrzałam siedziałam na kanapie, obok mnie leżał Louis, a na nim Harry.  Obaj pszczeli jak dwie małe dziewczynki i łaskotali się nawzajem. Wyglądali tak słodko, przy czym potwierdziłam tezę mojej przyjaciółki, na zewnątrz mężczyźni w środku chłopcy. Nagle poczułam czyjś oddech na moim ramieniu. Odwróciłam głowę i ujrzałam Niall' a, siedział i wpatrywał się we mnie swoimi niebieskimi tęczówkami. Nagle uświadomiłam sobie, że siedzę z sławną piątką, a nie okazała żadnego zaskoczenia. Wstałam i z miejsca i zaczęłam swoją przemowę
- Jako że jestem jedną z fanek one direction muszę zrobić pewną rzecz - wszystkie oczy skierowały się na mnie
- Kocham was! Aaa, nie wierzę, że was spotkałam. To było moje marzenie!!! - krzyczałam w niebo głosy
- Dacie mi swój autograf! ? - pisnęłam
- Oczywiście, a masz kartkę? - pierwszy raz odezwał się Zayn
- Kartkę? Dobrze się czujecie?
Nie czekając na odpowiedź ruszyłam w stronę moich walizek i wyciągnęłam mnóstwo gadżetów one direction, które udało mi się zebrać przez poprzednie 4 lata.  Plakaty, kubki, zdjęcia, a nawet lalki stanowiły moją ogromną kolekcje, z której byłam bardzo dumna. Podeszłam z wszystkimi rzeczami i rzuciłam na kanapę, czekając na odzew chłopaków. Ich mina mówiła sama za siebie, jestem psychofanką. Momentalnie wzięli się za podpisywanie i oglądanie kolekcji. Zajęło im to około 30 minut, plus jeszcze jakieś wąty do mnie, bo niby musieli się poświęcić. Za karę musiałam zrobić każdemu kakao i przygotować mus czekoladowy. Wszyscy razem usiedliśmy na kanapie rozmawiając na różne tematy.
- Mogłabyś opowiedzieć coś o sobie, bo ty o nas wszystko wiesz, a my nie - zapytał Liam
- Dobrze. Urodziłam się w Polsce...
- Co?- przerwał Harry
- No w Polsce
- Gdzie to jest?
- Potem ci pokaże, wracając do rzeczy. Urodziłam się w Polsce, w stolicy. Mieszkałam tam około 7 lat, ale mój tata dostał pracę tutaj, no i się przeprowadziliśmy. Mam 17 lat i jestem jedynaczką, ale chciałabym mieć siostrę. Poza tym uciekłam z domu i nie wiem co mam teraz zrobić. To tyle, nie mam jakiegoś super życia.
- Uciekłaś  z domu!?
- Musiałam... Moja matka, a zresztą nie ważne.
- Musimy poważnie porozmawiać - jakbym słyszała swoją mamę, ale Liam już taki jest
- Nie mamy o czym, a poza tym to nie wasza sprawa.
- My chcemy ci pomóc
- Dam radę sama, muszę już iść jest późno - prawie krzyknęłam
Wstałam i skierowałam się w stronę drzwi, nacisnęłam klamkę i od razu poczułam napierający na mnie podmuch zimnego powietrza. Próbowałam obmyślić plan jak poradzić sobie sama, ale nie potrafiłam się skupić. Wokół mnie roztaczała się ciemność, która wprowadzam mnie w histerię. Gdy miałam 13 lat, bez żadnych obaw wyszłam na dwór. Godzina 23, nie była dobrym czasem na zabawę w parku, ale skąd miałam wtedy to wiedzieć. Było kompletnie ciemno, a ja biegałam i się śmiałam, do czasu gdy jakiś mężczyzna mnie złapał i zaciągnął w krzaki. Krzyczałam i płakałam, ale on mnie tylko mocniej bił. Na szczęście ktoś go powstrzymał i mnie uratował, ale do dziś nie wiem kto to był, od tego wydarzenia unikam mrocznych zaułków. Gdy wspomnienia wracały śpiewałam sobie piosenki i próbowałam się uspokoić, tak jak teraz. Usiadłam na betonowym murku przed domem chłopaków i nuciłam sobie ich utwory.

I used  to think that I was better alone,
Why did I ever wanna let you go?
Under the moonlight as we stared at the sea,
The words you whispered I will always belive

I want to you rock me, rock me...

-Ładnie śpiewasz, naprawdę - ze strachu spadłam z murku - To tylko ja
- Niall?- nadal siedziałam na zimnej ziemi, gdy nagle poczułam jak ktoś mnie obejmuje
- Tak to ja, czemu uciekłaś
- Bo... Po prostu jestem za słaba - poczułam jak do moich oczu napływają łzy
- Nie płacz, proszę - przyciągnął mnie i odwrócił tak, że nasze twarze były na przeciwko siebie- opowiesz mi wszystko?
 Spuściłam wzrok, ale on ujął mój podbródek, karząc mi spojrzeć mu w oczy. Nie chciałam tego, ale nic nie mogłam zrobić,  gdy tylko zobaczyłam jego oczy znieruchomiałam. Były jak niebo, można by się w nich utopić. Siedziałam tak dłuższą chwile wciąż się na niego patrząc, ale on się zaśmiał i powróciłam na ziemię.

- Wyglądasz słodko - uśmiechnął się, a ja poczułam, że się czerwienie- A jeszcze bardziej jak się rumienisz
- Wcale nie -  zakryłam twarz dłońmi
- Chodź - podał mi rękę i natychmiastowo przypomniała mi się sytuacja sprzed dwóch godzin
- Niall? - odwrócił się w moją stronę i dał znak, abym mówiła- jestem zmęczona
- Coś na to poradzimy
...
Leżałam właśnie na łóżku Nialler'a udając, że śpię. Po tym jak weszliśmy do domu, zaniósł mnie do swojej sypialni, kładąc się koło mnie. Cały czas delektowałam się zapachem jego perfum, gdy nagle drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem. Nadal leżąc z zamkniętymi oczami postanowiłam, że posłucham kto przyszedł.
- Ciszej Ann śpi - poczułam jak chłopak mocniej mnie przytula
- Jakim prawem wziąłeś ją do siebie!







czwartek, 10 grudnia 2015

Rozdział #1

- Nie powinnaś tu być!- krzyknęła moja matka
- Ale jestem! Daj mi już święty spokój...
- Mogłam od razu oddać cię do adopcji! Jesteś nic nie warta- na te słowa poczułam ukucie w sercu
- Nienawidzę cię! Nigdy więcej mnie tu nie zobaczysz
- Nareszcie dobra wiadomość
Szybko wybiegłam z domu wprost na ulice Londynu. Mieszkałam w spokojnej dzielnicy, nie było tu dużego ruchu. Spojrzałam w górę, zanosiło się na deszcz. Niebo pochłonięte ciemnością wyglądało strasznie. ,, Jeszcze tego mi brakowało'' pomyślałam i wytarłam łzy. Nie miałam dokąd  pójść, nie posiadałam przyjaciół, ani znajomych. Byłam sama, kompletnie sama. Mój tata był alkoholikiem i umarł 2 lata temu, a moja mama poszła w jego ślady i codziennie utapia swoje smutki w procentach. Oczywiście potem musi się na kogoś wydrzeć i tym kimś jestem ja. Ona mnie po prostu nie kocha, a wręcz nienawidzi. Najlepiej gdybym po prostu znikła z jej życia i dała jej święty spokój. Postanowiłam, że pójdę do parku i przeczekam do 3 w nocy, aż moja rodzicielka zaśnie. Przeszłam na drugą stronę ulicy i udałam się w stronę kawiarni. Gdy dotarłam do budynku, pchnęłam drzwi i weszłam do pomieszczenia o żółtych ścianach. Podniosłam głowę i ujrzałam piękną brunetkę o czekoladowych oczach. Uśmiechnęła się do mnie pokazując białe zęby. Spojrzałam na plakietkę przyczepioną do jej stroju, Isabella. Nie dość, że dziewczyna była śliczna to w dodatku, jej imię było ładne, takie wyjątkowe.
- Dzień dobry, czy coś podać?- uśmiechnęła się jeszcze szerzej
- Tak, poproszę kawę latte na wynos
- Należy się 18,30 zł- podsunęłam jej pod nos moją kartę
Zapłaciłam i wyszłam. Skierowałam się w stronę parku, gdy poczułam krople deszczu na mojej głowie. Zaczęłam biec, myśląc, że pod drzewami nie będzie tak bardzo padać. Gdy tylko przeszłam przez furtkę odetchnęłam z ulgą. ,, Tu naprawdę nie pada'' pomyślałam i usiadłam na ławce. Wzięłam łyka mojej kawy i stwierdziłam, że jest za słodka. Jednak musiałam się rozbudzić, by nie usnąć na ławce. Gdy tylko pomyślałam co mogło by mi się stać, gdybym zasnęła, wzdrygnęłam się i odepchnęłam moje myśli na bok. Spojrzałam na godzinę, była 21.45. Wygodnie rozsiadłam się na ławce i zamknęłam oczy. Nie chciałam spać, tylko troszkę odpocząć. Niestety głupia ja zasnęłam.

...

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Rozejrzałam się i nic nie widziałam. Latarnie musiały się zepsuć bo wokół mnie była ciemność. Trochę się przestraszyłam, że nic nie widać. Dotknęłam kieszeni moich spodni. Na szczęście był tam mój telefon, wyciągnęłam go i sprawdziłam godzinę, była 2.12. Skierowałam się w stronę domu z nadzieją, że moja matka śpi. Po niecałych 20 minutach byłam przy drzwiach. O dziwo były one otwarte, weszłam i po cichu poszłam do salonu. Na kanapie leżała moja rodzicielka, była w bardzo głębokim śnie, ponieważ nie usłyszała, że wchodzę. Wyszłam z pokoju i poszłam w stronę mojego królestwa. Zdjęłam walizki z szafy i położyłam na podłodze. Rozpięłam jedną z nich z myśląc ,, co by tu spakować'' Po pół godzinie byłam gotowa, rozejrzałam się ponownie czy czegoś nie zapomniałam. Nic nie leżało  na półkach i szafkach, więc ucieszona wybiegłam z domu. Zamykając drzwi, zamknęłam pewien etap w moim życiu.

...Następnego dnia...

Całą noc włóczyłam się po mieście, bez żadnego sensownego zajęcia. Było mi ciężko poruszać się z walizkami, ale dałam radę. Postanowiłam, że pojadę do dzielnicy Soho, to około godzina drogi stąd. Tam pomyśle co zrobię dalej, znajdę jakiś tani hotel i pójdę do pracy. Domyślam się, że moja matka niedługo zacznie mnie szukać, ale zanim dowie się gdzie jestem będę już pełnoletnia. Na razie największym problemem są pieniądze no i brak samochodu. Beż tych dwóch rzeczy jest bardzo ciężko w życiu, ale dam radę.  W końcu nazywam się Annie!

...

Dotarłam na miejsce o godzinie 15.00, idealna pora na  znalezienie jakiegoś hotelu. Wysiadłam z autobusu i rozejrzałam się. Wokół mnie wszędzie biegali ludzie, tak jakby nie mogli stracić ani sekundy. Ja natomiast miałam bardzo dużo czasu i zamierzałam zwolnić tępa. Szłam chodnikiem z  zamiarem dojścia do jakiegoś sensownego miejsca. Spojrzałam w prawą stronę i ujrzałam wielki plakat. Na budynku z czerwonej cegły wisiało zdjęcie one direction, od razu weszłam na facebook'a. Jedno co rzuciło mi się w oczy to wiadomość od fanek 1D. ,,Hejka! Mam newsa, chłopaki grają koncert w sobotę, w Londynie. Podlinkuje wam wszystkie informacje. Bay" Gdy to zobaczyłam od razu chciałam zacząć skakać, postanowiłam, że tam będę. Musiałam się spieszyć, bo bilety postanowiłam kupić na miejscu, a przeczytałam, że zostało 50. Koncert miał być za godzinę, 7 kilometrów od miejsca, w którym byłam. Uznałam, że przejście na pieszo dobrze mi zrobi, bo cały czas jeżdżę tylko autobusami.